30 sierpnia 2015

Od Zee CD Maddelyn

(Narracja Firoco)

- Nie licz na to, że Zee zrobił to umyślnie. Więc czemu płaczesz, Maddelyn?- odezwałem się, po czym wyszedłem z krzaków. Łańcuchy brzdękały głośno, a dziwna mgiełka wokół mnie otoczyła również wilczycę. Czuć było strach...
- F-Firoco? Czego chcesz?- wybełkotała, wycierając łapą łzy z lica. Ach, czemu te istoty pokazują emocje? Płacz jest całkiem zbędny. Choć co o tym może wiedzieć taki ktoś jak ja?
- Uświadomić tobie coś. Zee, powtarzam, nie zrobił tego umyślnie. Nie masz na co liczyć.
- C-co? Czyli...- ach, złamała się. Jak miło być zgredem.
- Tak, robisz tylko sobie zbędną nadzieję.- uśmiechnąłem się szyderczo.- Chcesz o tym pogadać?- dodałem po chwili, by bardziej ją dobić. Wilczyca nie odzywała się. Wbiła we mnie swój wzrok.
- Jesteś tylko szczenięciem - on dorosłą Alfą.- syknąłem, po czym odszedłem.

(Narracja Zee)

- I co? Przekazałeś jej to, co ci mówiłem?- spytałem się smoka, kiedy podleciał do mojego drzewa.
- Oczywiście.- uśmiechnął się szyderczo. Jak zwykle coś musiał spieee... Spartolić!
- Agh, ty głąbie!- wrzasnąłem na niego, krążąc w kółko.
- Co? Czemu się wściekasz?- powiedział, jakby nie wiedząc o co chodzi. Pokazałem kły i wywarczałem, cały czas go obserwując.
- Widzę twój debilny wyraz pyska! Biedna Mad, ma złamane serce!
- Ty do tego doprowadziłeś. Jesteś za przystojny.- przewrócił oczami, obracając się. Chciał uciec, menda jedna. Dlaczego zawsze muszę mieć kłopoty przez niego? Później ja za to płacę.
- Ah, no wiem. Ale bez takich mi tu! Chciałem, żeby się rozluźniła.- dogoniłem go, po czym stanąłem po jego prawej stronie.
- Ale teraz wpadła w depresję.- wzbił się w powietrze, a podmuch wiatru powalił mnie na ziemię. Przekląłem pod nosem i wstałem, chwiejąc się. Strzepałem z futra resztki kurzu i rozłożyłem skrzydła. Uniosłem się powoli i poleciałem za zapachem Mad.

Maddelyn? Wybacz, nie mogę nic wymyślić ._.

27 sierpnia 2015

Szamanka Sillith!


Sillith

'Co stracone, nie odzyskasz. Co zgubione, już nie wróci. Co oswoisz, to zostanie' Sillith, choć najczęściej przedstawia się obcym jako 'A czyż imię to nie tylko smętny zbitek sylab?'

Pseudonim: 'Czy trzeba mieć mi imię? Jestem jedynie takim samym wilkiem, jakim każdy jest' Nazywaj ją jak chcesz.
Wiek: Nieco ponad trzy i pół roku, choć wygląda na sporo młodszą.
Płeć: A czyż smukła sylwetka i przepełnione gracją ruchy nie wskazują na waderę?
Rasa: Zmora Nekromancji
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Szamanka
Urodziny: Lato
Towarzysz: Jay
Charakter: Sillith jest typową pesymistką. Ma zapędy filozoficzne, umie przesiadywać całymi dniami nad strumieniem i rozmyślać nad sensem życia. Sillith cechuje wyjątkowe chamstwo i złośliwość. Jeszcze nigdy nie uległa prawdziwej miłości ani nie czuła do kogoś sympatii. Potrafi zachować, przynajmniej pozornie, zimną krew w każdej sytuacji. Nie płacze, bo jeśli już potrzebuje się rozpłakać, to budzi się w nocy i nie płacze, a wyje. Próbuje jednak zachować wewnętrzny spokój nawet w najtrudniejszej sytuacji. Jeżeli okaże się, iż Sillith cię nienawidzi, okaże ci o ona dosyć szybko. Nie wiadomo, niestety, czy ta sama prawidłowość występuje w przypadku miłości lub sympatii do kogoś.
Znaki szczególne: Kolczasta obroża i krótkie, czarne włosy.
Moc
  • Ostatni widok. Przed oczami upatrzonego przez Sillith wilka pojawiają się jego największe lęki, zaś on sam zapada w stan podobny do śpiączki. Jest jednak w pełni świadom, ale nie może się ruszać.
Zauroczenie: 'A czy zauroczenie i partnerstwo to nie tylko chore uczucie, podobne do strachu? Ależ tak, dlatego właśnie go poszukuję'
Partner: -
Rodzina
  • Haru - opiekuńcza matka, wadera o futrze czarnym jak noc, a oczach błękitnych jak bezchmurne niebo.
  • Jay - jej ojciec, morderca, fałszywy i chamski basior.
  • Fhuum - Siel nie pamięta jej zbyt dobrze, jednak wie, iż była jej siostrą.
Inne zdjęcia: -
Sterujący: Sinethe

Od Maddelyn CD Zee

Podeszłam do niego lekko onieśmielona. Wychyliłam się przez poręcz, spoglądając w wodną toń.
-Tu jest nieziemsko... - wyszeptałam sama do siebie. Zee chyba mnie usłyszał, bo odpowiedział:
- Poczekaj, aż przyjdziesz tu w pełnię księżyca. Wtedy jest tu jak w bajce. - uśmiechnął się lekko. Nie odpowiedziałam. Nie ufałam własnemu głosowi. Usiadłam obok niego, i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam jego łapę na mojej. Wzdrygnęłam się. Szybko ją zabrał. Siedzieliśmy tak chwilę, aż w końcu Zee zdecydował się przerwać ciszę.
-Maddie, ja... -Nie dokończył, ponieważ musiał ratować mnie przed upadkiem do rzeki, gdy poślizgnęłam się. Złapał mnie za skórę na karku, co przypomniało mi to, jak służąca mojej matki mnie tak nosiła... byłam jeszcze tylko szczeniakiem. Jestem jeszcze tylko szczeniakiem. Basior trzymał mnie w objęciach.
-Chyba powinnam... em... iść spać. Jestem jeszcze młoda, i wiesz, muszę mieć dużo siły... - Zaczęłam tłumaczyć. Chyba zrozumiał aluzję.
-Ach, tak... - zmieszał się. Zaczęłam iść w stronę lasu, a on za mną. Resztę drogi spędziliśmy w ciszy.
***
Gdy doszliśmy na polankę, pożegnaliśmy się cicho, tak, by nie zbudzić nikogo innego, po czym rozeszliśmy się w różne strony. Położyłam się z dala od innych wilków, po czym zaczęłam płakać. Z ogólnego smutku. Szkoda tylko, że nie zauważyłam żółtych ślepi, wpatrujących się we mnie z krzaków.

Zee? Czyżby to był jakiś smok? 
 
Ło ło ło. ŁO. Ejże, nie chcę robić z Zee pedofila xd  ~Zee

26 sierpnia 2015

Od Zee CD Maddelyn

Maddelyn wpatrywała się przez chwilę we mnie i w Navedę tępym wzrokiem. Kiedy zauważyłem to odesłałem waderę z powrotem do siebie i ruszyłem ku niej. Ocknęła się, kiedy stanąłem obok.
- Wszystko w porządku? - spytałem zdziwiony, mierząc samicę wzrokiem.
- Eh... tak, tak. - odpowiedziała zmieszana, po czym z dziwnym wyrazem pyska odeszła, wymijając mnie i pobiegła w las. Zdziwiło mnie jej zachowanie jeszcze bardziej, kiedy mruczała coś pod nosem o mnie i o sobie. Coś mi tu nie gra...
- Ayaa! Ja chcę na dół, głupie smoczysko, zdejmij mnie stąd, bo żygnę swetrem!- darł się z nieba ten Grumpy. Firoco niósł go na grzbiecie, a samiec kurczowo trzymał się go by nie spaść. Smok dał nura w dół i wylądował przede mną. Półżywy stwór spadł na ziemię, ponownie umierając na godzinę. Albo dwie... Huh. Mógłby równie dobrze w ogóle się nie budzić.
- Idź za Maddelyn. Albo leć. Coś mi w niej nie pasuje. Dziwnie się na mnie patrzy...- chciałem dokończyć, że pewnie mnie poćwiartuje, zje i ugotuje, ale towarzysz przerwał mi brutalnie.
- A-a-a, ktoś tu starucha naszego polubił.- zaśmiał się cicho Firoco.
- Jeszcze czego! To szczeniak, sam mówiłeś...- ponownie nie dał mi się wysłowić.
- Ale wiesz, jeżeli tego nie zaakceptujesz, może się pociąć. Tak robią teraz nastolatki.
- Bo ci uwierzę! Za dużo "Trudnych spraw" się naoglądałeś!- prychnąłem i szybkim krokiem do swojego mieszkanka. Ach. Zaraz jesień, a upały są... Pożywienia jest też za mało.

SZAST!

Zasnąłem jakieś cztery godziny temu. Słońce zaszło już dawno, a tu harcują jakby się paliło!

- Ejże, ciszej tam!- syknąłem na tyle głośno, by chuligan to usłyszał. Po chwili odezwał się znajomy głos.
- Zee? Jesteś tam?- Mad zajrzała do mnie.
- Och, Maddelyn!? Dlaczego tak tutaj hałasujesz?- wstałem powoli, po czym otrzepałem się.- Potrzebujesz czegoś?- dodałem, podchodząc do niej.  Maddelyn wyszła z drzewa i stanęła na zewnątrz, wskazując łbem na miejsce obok. Dawała mi znak, żebym również wyszedł. Posłusznie podreptałem do niej.
- Nie mogę zasnąć.- odezwała się po chwili. Wbiła wzrok w ziemię, jakby się wstydziła.
- Nowe miejsce? Znam to.- uśmiechnąłem się ciepło. Złapałem ją łapą za podbródek i podniosłem do góry, patrząc w jej oczy.
- Chodź, pokażę tobie fajne miejsce.- zaproponowałem jej spacer po okolicy.
- Dobrze...- odpowiedziała. Ruszyłem w stronę lasu i zniknąłem w krzakach. Samica skoczyła za mną. Przedzieraliśmy się przez chaszcze i nie wiadomo co, aż w końcu trafiliśmy na czystą ścieżkę.
Podczas marszu przez puszczę rozmawiałem z nią o wszelakich rzeczach. Była trochę nieśmiała, lecz rozluźniła się w końcu.
- Nie pokazałem ci jednego miejsca.- powiedziałem, kiedy byliśmy już prawie u celu.
- Taaak, jakiego?- spytała się z tajemniczym wyrazem pyska.
- Fioletowe Skały.- wlazłem między krzew i zniknąłem jej z pola widzenia.
- Zaczekaj!- sapnęła, idąc za mną. Kiedy dotarła na miejsce, zamurowało ją. 
Stałem na fioletowym moście nad strumieniem, płynącym na purpurowych skałach. Tuż nad nim latały świetliki, z nieba patrzył na nas księżyc, a liście Granatowej Brzozy szumiały cicho.
- Chodź.- zawołałem łagodnie, siadając na poręczy.

Maddelyn? Ahm, brak pomysłów x(

Od Maddelyn CD Zee

To prawda, Maddie jest młoda... ale na swój wiek nadzwyczaj dojrzała. Radzę, nie nazywać ją dzieckiem. Nie lubi tego.
***
Phi! Wielkie dzięki, staruszku! - Prychnęłam. Popatrzył na mnie jak na rzadki okaz, widywany tylko w laboratoriach ludzi... co właściwie było prawdą.
- Chodź, zaprowadzę cię na tereny watahy. - Powiedział tylko. Obrócił się na łapie, i poszedł w stronę lasu.
- Pospiesz się, grubasie! - zwołałam do Grumpy'ego, po czym potruchtałam w stronę Zee. Gdy się z nim zrównałam, spytałam o coś, co bardzo mnie ciekawiło;
- A ty? Jaką masz moc? Ta twoja maska służy do czegoś poza straszeniem biednych bezbronnych wilków? - Chyba był już mocno znerwicowany moją obecnością, ponieważ tylko przyspieszył kroku. Postanowiłam, że się zamknę, bo jeszcze wyrzuci mnie, zanim na dobre dojdę do jego watahy.
***
Po pół godzinie przedzierania się przez drzewa, krzaki, stosy liści, kwiatów, oraz innych roślin doszliśmy do mnie zarośniętej części lasu. Zaczęłam się rozglądać. Pomiędzy koronami drzew prześwitywały promienie słoneczne, a pnie, i kamienie porośnięte były mchem. Cóż, oględnie mówiąc, było tu pięknie.
- To Las Północny. - wyjaśnił Zee, widząc moje zainteresowanie. - Tutaj wataha odpoczywa, posila się, spędza czas razem... Widzisz to wielkie drzewo? Jest wydrążone od środka. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, zwykle mnie tam znajdziesz - powiedział, po czym odszedł w stronę swojego "mieszkania". Po drodze zagadał do jakiejś nieznajomej wadery. W pewnym momencie obydwoje wybuchnęli śmiechem. Poczułam ukłucie zazdrości w sercu. Czyżbym... się zakochała? Nie, to niemożliwe. Jestem tu od kilku godzin, a poza tym, on jest ode mnie dużo, dużo starszy... a ja jestem właściwie jeszcze szczenięciem. Nie, chyba po prostu go polubiłam. Nagle zdałam sobie sprawę, że od kilku minut stoję w jednym miejscu obserwując ich. Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam nawet, iż Zee zostawił waderę, i zaczął się do mnie zbliżać.
-Wszystko w porządku? - spytał lekko zdziwiony.
-Eh... tak, tak. - odpowiedziałam lekko zmieszana, po czym ominęłam go, i pobiegłam w las. Sama nie wiem czemu, ale teraz chciałam być sama. Czasami jestem kompletną idiotką.

Zee?

25 sierpnia 2015

Od Zee Do Maddelyn

Wataha istnieje już kilka dni, a pojawiło się już parę członków. Chcąc zasmakować wolności, dołączyli. Jednak jeszcze żaden nie wzbudzał u mnie zainteresowania. Potem zjawił się Daniel, dorównujący mi wzrostu. Na parenaście dni ponownie zapadła cisza.

~*~

Szlajając się bez celu po Dolinie Smoków, rozmyślałem nad tym, jak skończy się moja znajomość z Firoco. No niby zabierze mi duszę, ale co po tym? Przestanę istnieć na dobre? Wszyscy zapomną o mnie? Takie pytania zaprzątały mój łeb, nie dając mi spokoju. A po ostatnim spotkaniu z Revethem, w ogóle mam mętlik w głowie. Wezwać? Ale kiedy? Czy zdążę?
Usiadłem na największej skale. Było z niej widać całą Dolinę, a drzewo rosnące tuż obok sprawiały, że wilka ciarki przebiegały z zachwytu. Rozłożyłem skrzydła i przymknąłem oczy, uśmiechając się lekko. Scena niczym z Titanica, tylko bez drugiej osoby.
- Chcesz skoczyć?- odezwał się za mną nieznajomy głos, należący do jakiejś wadery. A, jednak nie, teraz role są odwrócone. Ocknąłem się z transu i odwróciłem się łbem w jej stronę.
- A czy tak wyglądam?- podniosłem brew.
- Raczej tak.- uśmiechnęła się lekko.
- Zatem...- na mój pysk również wdarł się zdradziecki, zarazem dziwny uśmieszek. Przechyliłem się do tyłu i spadłem ze skały.
- H-Hej!- wydarła się, podbiegając do miejsca, w którym stałem.- Ej, no! Dlaczego skoczyłeś!?- wysapała, spoglądając w dół. Ja szybowałem w dole pod skałą tak, aby mnie nie zauważyła. Chwilę później wzbiłem się w powietrze i wylądowałem za nią z hukiem odrzutowca.
- Przestraszyłaś się, królewno? Martwi Cię los nieznajomego?- wadera podskoczyła, i pisnęła coś w stylu "Zgiń przepadnij, siło nieczysta!".
- Jesteś nienormalny!?- krzyknęła, obracając się w moją stronę.
- Wyglądam na takiego?- ponownie spytałem się, a wilczyca prychnęła głośno,
- Już się na to nie nabiorę.- strzeliła focha.
- Tylko mnie nie zastrzel!- padłem na ziemię, kryjąc łeb w łapach.
- O co ci chodzi?- zdjęła mi łapy z pyska, spoglądając mi w oczy.- A mogę chociaż wiedzieć jak ma na imię niedoszły samobójca?- dodała z uśmiechem.
- Zee, droga panno.- odpowiedziałem, wstając.- A twoje?
- Madde...- nie dokończyła. Z daleka słychać było wielki ryk, zbliżający się z zawrotną prędkością.
Nagle zza góry w niebo wystrzelił jakiś pocisk. Skierował się na nas, wydając dziwne dźwięki. Chwilę później zza Madd pojawił się wielki smok z łańcuchem na szyi. Trzymał coś w pysku. Jakieś nieżywe truchło. Bo jakie jeszcze może być?
- Aj! Zee, zrób coś! On trzyma Grumpy'ego!- krzyknęła, potrząsając mną. Wyszeptałem coś, a smoczysko posłusznie położyło tego Grumpy'ego na ziemię. Była to krzyżówka kota z... Sową?
- Plątał się koło naszych terenów.- mruknął obojętnie.
- Firoco, mówiłem, nie zjadaj kolacji, jeżeli nie ma takiej pory!- syknąłem na niego.
- YAACH! Me życie zostało zakończone! Powiedzcie moim dzieciom i żonie, że ich kochałem! Yach, widzę mamę... Mamusiu, dlaczego mnie zostawiłaś...?- odezwało się truchło, machając łapami. Ponownie zamarł. Scena niczym z Hamleta.
- Ty NIE masz dzieci! Tym bardziej żony!- powiedziała poważnym tonem Madd. Nie mogłem się nie zaśmiać. Parsknąłem głośno i oparłem się o łapę Firoco. Odepchnął mnie delikatnie, warcząc. Spiorunowałem go wzrokiem.
- Ha ha ha, rzeczywiście śmieszne.- zaczął udawać, że się cieszy.
- Nooo. grzeczne smoczysko! Jednak będzie dzisiaj kolacja!- kąciki jego pyska podniosły się.- Ale dla mnie!- dokończyłem. Wnerwiony Firoco pacnął mnie ogonem, a ja zaliczyłem glebę.
- Więc, jak się w końcu zwiesz?...- mogła mnie nie zrozumieć, bo ktoś, nie powiem kto, wepchał mi tonę ziemi do ust!
- Maddelyn?- wydukała po chwili.- Zgaduję, że smok jest twój?
- Zee chyba bardziej należy do mnie.- wytłumaczył Firoco.
- Eee! Błędna odpowiedź, drużyna Firoco Cwel nie przechodzi do następnej rundy, za to  Zee to najlepszy gość! wygrywa!- uciszyłem go.- Uch... Wracając do rzeczy, czego tu szukasz, Maddelyn?
- Słyszałam, że jest tutaj wataha.
- Owszem, i jest. Co w tym związku?
- Chcę dołączyć...- Ah, kolejny do kolekcji! Zmierzyłem ją wzrokiem. Dawno nie widziałem tak drobno zbudowanej wadery. No cóż, niby mogą takie być, ale żeby aż taka mała? Chyba to przez mój wzrost. Jest też druga opcja- krzywo myślę.
- Niech ci będzie, zlituję się nad Tobą. W ogóle, ile masz lat?
- Dwa. I równo sześć miesięcy.- zamurowało mnie. Jednak jestem zdrowy!
- Toż to szczeniak!- odezwał się po chwili smok.
- Cóż, ja dorosłem w wieku dwóch lat... Powiedz mi, drogie dziecko, jakie masz zdolności?
- Dyplomatyczne... Panuję też nad elektrycznością.- odpowiedziała.
- Ach, więc zarezerwuję dla ciebie stanowisko posłańca.- powiedziałem po chwili namysłu.- Więc witaj w Ukrytych!


Maddelyn? Słabo mi wyszło :v

24 sierpnia 2015

Posłaniec Maddelyn!


Maddelyn

Pseudonim: Mad, Maddie
Wiek: 2 lata 6 miesięcy
Płeć: Wadera
Rasa: Zmora Elektryczna
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Szczeniak, w przyszłości posłaniec.
Urodziny: Lato
Towarzysz: Grumpy
Charakter: Mad jest waderą radosną, zawsze skorą do zabaw, ale przy tym inteligentną, oraz potrafiącą zachować spokój. Właśnie dzięki tym cechą zaczęła działać w służbach dyplomatycznych, i została posłanką. Jej ulubioną bronią są słowa  tutaj pierwsze miejsce zajmuje sarkazm, który został jej wielką miłością odkąd tylko go poznała) ale sprawnie posługuje się także swoimi mocami. Nienawidzi lizusów, oraz tak zwanych "kabli". Bardzo ceni sobie hart ducha, oraz lojalność. Przy przyjaciołach jest miła, czarująca oraz wesoła, jednak przy nieznajomych zachowuje się wyniośle, oraz zgrywa niedostępną. No dobra, niedostępną zgrywa zawsze. Odkąd odeszła z rodzimego zamku, zdarza jej się dostawać napadów, w których zachowuje się, jakby nie była sobą. Próbowała to wyleczyć, ale cóż... nie udało się. 
Znaki szczególne: Lodowo-niebieskie oczy, które gdy odczuwa silne emocje aż jaśnieją, często nawet ciągnie się za nimi smuga światła, co daje nieziemski efekt. 
Moc
  • Strzał. Potrafi "strzelać" energią, która gdy w kogoś trafi, wywołuje podobne rezultaty, jak gdyby uderzył w niego piorun... no, czyli doprowadza do śmierci.
Zauroczenie: Ah... nie lubi o tym rozmawiać, ale... ktoś już zajął jej serce.
Partner: Może ten ktoś kiedyś też ją pokocha...?
Rodzina: Jej matką jest Pierwsza Dama Białego Zamku, jednak Maddelyn była tylko "wpadką", i jej matka nie przywiązała się do niej za bardzo, właściwie to z wzajemnością. Ojca nigdy nie poznała.
Inne zdjęcia: -
Sterujący: Wrenegade

Szpieg Quenli!


Quenli

Pseudonim: Raven oraz wszelakie jego przeinaczenia (w tym również Ravy)
Wiek:  Quenli spędziła na świecie już 3 i pół roku
Płeć: Wadera
Rasa: Wilk Lodowego Kruka
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Szpieg
Urodziny: Lato
Charakter: Jaka jest Quenli? z całą pewnością nie można jej wpisać między imiona wilków z konkretnej grupy osobowości... nosi w sobie bowiem część każdego. Czy to Intro, czy Ekstrawertyk... Psychopata lub zwyczajny osobnik z gatunku Wilk.
Zdarzają się jej dni bezwarunkowej radości, podczas których energia rozpiera ją od środka, zmuszając do ciągłego ruchu, czasem nawet podczas takich dni ma ochotę śpiewać ze szczęścia, nic nie jest w stanie popsuć jej genialnego stanu. Zaraża nim innych i można by przysiąc, że nic ani nikt nie potrafi jej powstrzymać przed jej planami. Nieugięte to wtedy, i za razem niezwykle ambitne oraz odważne stworzenie... czasem nawet za bardzo przez co sprawia wrażenie porywczej.
Miewa jednak okresy zupełnego negatywu - chandry czyniącej ją odwrotnością jej samej, całkowicie aspołecznym, a czasem nawet złośliwym wilkiem cieszącym się krzywdą innych, choć w środku nawet wtedy pozostaje w niej prawdziwa Quenli, lecz jest jakby zgnębiona mroczną jej stroną. 
Posępna i sprawiająca wrażenie, jakby ledwo utrzymywała się na krawędzi życia - psychicznego, bo zdrowia fizycznego nie jest  stanie odebrać jej nic, co nie zwie się prawdziwą tragedią.
Gdy jest w takim stanie zdarzają się jej, choć nieczęsto, zachowania co najmniej okrutne, podchodzące nawet w oczach innych jako działania, do których zdolne są tylko prawdziwe potwory, morderstwa pozbawione uczuć, jakby popełnione w transie, a jednak świadomie. Na szczęście takie działania na ogół trwają krótko, i zwiastują rychłe polepszenie humoru - powrót słońca, odejście burz, nadejście tęczy. Powtórzenie cyklu...
Niewiadomo czemu Raven jest taka zmienna, być może odziedziczyła to po swoim dziadku zwanym jednocześnie Zmorą Północy jak jej Stróżem. Nigdy go nie poznała, został zabity przez ludzi, których ona teraz nienawidzi...
Znaki szczególne: Prawdopodobnie najbardziej charakterystycznym elementem wyglądu Raven są jej rozłożyste czarne skrzydła, nie ulega jednak wątpliwości iż niebieskie linie ciągnące się od jej oczu po połowę pyszczka również wyróżniają ją z tłumu
Moc:
  • Kontrola Cienia. Mimo iż rodzice Quenli potrafili stworzyć za pomocą swych magicznych zdolności wiele potężnych rzeczy, Raven póki co jest w stanie jedynie zniknąć z pola widzenia w cieniu lub zwyczajnie manipulować nim, w ograniczony sposób.
Zauroczenie: Z całą pewnością szuka miłości swego życia, nie znalazła jednak jeszcze tego idealnego basiora, z którym zechciałaby spędzić resztę życia.
Partner:-
Rodzina: Ojcem Quenli jest niejaki Galahad, czyli nie wyróżniający się niczym szczególnym basior mieszkający w zaciszu gór zwanych Północnymi wraz ze swoją przepiękną partnerką imieniem Elise oraz trójką dzieci - Latro, Merdo oraz Quenli.
Należy zwrócić szczególną uwage na fakt iż Foxes (czyli odpowiednik Quenli) występuje wyraźnie w utworze dopiero w bodajże trzeciej zwrotce.
Inne zdjęcia: -
Sterujący: The Lol Studios

Morderca Zero!



Zero

Pseudonim: Zero nie toleruje przezwisk.
Wiek: 3 lata
Płeć: Basior
Rasa: Wilk Hipnozy
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Morderca
Urodziny: Lato
Charakter: Hm... Zero czasem zachowuje się tak , jakby był szaleńcem. Ale to tylko ze względu na trudną przeszłość... Ogólnie jest miły , jak u niego nie przesadzisz. Jak przesadzisz , to żegnaj się z życiem. Zero uwielbia ryzyko. Nie raz już robił niebezpieczne rzeczy.
Znaki szczególne: Cóż... Zero ma lęk przed otwartą przestrzenią...
Moc
  • Hipnoza. Potrafi hipnotyzować za pomocą swojego głosu.
Zauroczenie: Od zawsze podobała mu się Naveda. Ale nigdy nie próbował do niej zagadać...
Partner:-
Rodzina: Zginęli w pożarze...
Inne zdjęcia:- 
Sterujący: Skiper111

Obrońca Alfy Daniel!



Daniel

Pseudonim:-
Wiek: 4 lata
Płeć: Basior
Rasa: Zmora Cienista
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Obrońca Alfy
Urodziny: Lato
Charakter: Wojna jego żywiołem. Uwielbia zapach krwi i jej widok.A za smakiem to już w ogóle szaleje. Daniel jest bardzo specyficzny. Jest twardy jak skała i zawsze trzyma się swojego honoru. Nie łatwo go obrazić ponieważ na każdą niemiłą odzywkę stara się nią odwdzięczyć. Ma kilka wad jak każdy. Jednak zalety raczej trudno wypatrzeć.  Zanim ci zaufa potrwa trochę czasu. A co do miłości możesz sobie czekać. Raczej się nie doczekasz... Z resztą kto by pokochał zmorę?! 
Chamski, oschły osobnik o typie samotnika który często nie okazuje najmniejszych emocji. Wadery go raczej nie kręcą. O basiorach nie myśl !!! Często jest odrzucany, niewysłuchiwany i krótko mówiąc olewany.  Stąd jego charakterek. 
Czasem wtyka  nos w nie swoje sprawy ale czasem to i nawet dobrze. Umie pogodzić się ze śmiercią bliskich.W końcu na świecie zdarzają się gorsze rzeczy. 
Lepiej go nie wkurzać i nie sprawiać że by  przekraczał własne możliwości ponieważ przechodzi wtedy do  stanu Furii Zmory. Wilk nie wyjdzie z Fuji do puki nie zabije odpowiedniej ilości zwierząt. W czasie Furii ( takiej  jak na zdjęciu Furia 1) Daniel zaczyna opanowywać demona zamkniętego w środku. Jedna kiedy minie godzina a on nie zabije tyle zwierząt ile trzeba  kontrole nad nim przejmuje demon (Furia 2). Wtedy furia zostaje do końca dnia.
Znaki szczególne: Bujne czarne włosy z czerwonymi końcówkami, pokrywające mu całą szyję,
przebite uszy, wzór na grzbiecie przypominający skrzydła basiora podczas opanowywania basiora przez demona. Sam wzrost jest bardzo nietypowy ponieważ, wilk prawie dorównuje  dorosłemu mężczyźnie. Ale co do znaków to by było na tyle.
Moc
  • Death Dream. Daniel Potrafi umysłem sprawić że dana osoba zapada w sen z którego raczej się już nie wybudzi.
Zauroczenie: Nope
Partner:-
Rodzina: Matka- Diana  Ojciec- Rollan Siostra- Dakuma (zmarła)
GłosOne Republic
Inne zdjęciaOpisFuriaFuria 2
Sterujący: Roselina

Powrót+Zmiany

Moi drodzy, przepraszam, że nie dodaję waszych formularzy.
Miałem mały problem z komputerem, tak samo jak i z internetem, plus jeszcze wyjazd.
Będę starać się przebywać tutaj częściej, jak na administratora przystało!
A teraz zmiana.

Formularze proszę wysyłać na Howrse, ponieważ JotForm nawalił i nie chce mi wyświetlać linków oraz ras, więc chciałbym, abyście wysłali mi linki do waszych wilków.

Alfa Watahy
~Zee

A-a-a, jeszcze coś.

NAVEDA, NAPISZ OPOWIADANIE BO DO JASNEJ CIASNEJ CIĘ UDUSZĘ.No, teraz koniec.

12 sierpnia 2015

Od Zee do Navedy

Są rzeczy, które już nigdy nie powrócą. Jak jedzenie, towarzysz czy też tereny. Jednak najbardziej potrzebną do życia rzeczą jest rodzina. Mimo tego, że wszyscy piszą, mówią o tym, iż nie da się jej odzyskać, nie warto wierzyć w te słowa. Oni kłamią, mogą sobie wmawiać, "mamy rację".
Ja jestem na sto procent pewien. Pewien tego, że można ją na nowo odzyskać. Dlatego też stworzyłem Ukrytych.
Dla niektórych to szansa na nowe życie, partnerów, szansa na nowy dom. Dla mnie to szansa ponownej rodziny...

~*~

Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. Migotały dziś wyjątkowo słabo. Od czasu do czasu przesłaniały je szare chmury. Jednak nie na tyle szare, by zwiastowały deszcz. Po Dolinie Skalistej roznosiły się rozmaite dźwięki. To wiatr szumiał między krzewami, dzikie psy zawodziły, albo ktoś wspinał się po ogromnych, szpiczastych niczym wieżyczki skałach, zwalając kamienie.
- Za kilkanaście minut powinno być widno.- powiedziałem sam do siebie, gapiąc się na horyzont. Gwiazdy zanikały, a na niebie pojawiała się ognista smuga. Posadziłem zad na zimnej ziemi i czekałem na słońce. Wiele razy słyszałem o Duchu X. Nieśmiertelny mag mieszkający tutaj, odkąd sięga pamięcią, widział na tych terenach czarną, smukłą postać. A jest on dość stary, ma ponad 140 lat. Podobno raz z nim rozmawiał. Dowiedział się od niego ciekawych rzeczy. Jednak kilka minut po wschodzie słońca rzucił się na niego, prawie zabijając. Chcę rozwiązać tą tajemnicę... Bo i tak nie mam nic do roboty. A zabicie mnie zajmie mu trochę czasu, więc nie będzie się nudzić.
Pierwsze promienie ognistej kuli padały mi na pysk. Poczułem nagły przypływ zmęczenia- nocne koczowanie dało mi w łeb. Powieki kleiły się, mózg mówił "śpij". Jednak ciało pokazywało im faka i nie pozwalało na to.
- I...Le mam tu... czekać...?- ziewnąłem, otwierając szeroko paszczę. Po co to w ogóle robię?
- Krótko.- odezwał się donośny, gruby głos. Odruchowo odwróciłem się, węsząc. Nikogo nie widziałem. Ponownie skierowałem wzrok na wschód.
- Nie przedstawisz się? Brudnymi łapami jeszcze włazi na mój teren, za grosz szacunku.- koło mnie ponownie ktoś przemówił. Kątem oka zauważyłem czarnego stwora po mojej lewej.
- Yah!- pisnąłem, odskakując. Przyjąłem pozycję bojową i spytałem- Ty jesteś X?- obcy kiwnął łbem.

- Wolałbym, żebyście mówili mi po imieniu.- westchnął.- Ale tak, to ja.- dodał po chwili.
- My?- podniosłem brew. Liczba mnoga? Ktoś mnie śledzi?
- Tak, wy. Wilki, lisy, wróble smoki demony!- warknął, kopiąc jakiś kamień.
- Więc jak się zwiesz?- moje rysy złagodniały, jednak nadal byłem czujny. Słońce wschodziło coraz wyżej, czas mi się kończy!
- Reveth, prościej Ren.- na jego pysk wgramolił się dziwny uśmiech.
- Dlaczego straszysz? Dlaczego tylko teraz jesteś łagodny i nie zabijesz mnie?- dopytywałem się. Ciekawość ze szczenięcych lat powróciła.
- Nie wszystkich próbuję zabić.- wytłumaczył. Ta odpowiedź zbiła mnie z tropu.
- A Shougun?
- Ten porąbany mag? Denerwował mnie. Tak jak wszyscy inni.
- Czyli tylko ze mną rozmawiasz normalnie?
- Na obecną chwilę tak.
- Ale czemu rano? Czemu tylko wtedy nie polujesz na innych?
- Poranek jest naprawdę piękny. Ten widok, cisza... Roztapiają moje demonie serce.- po tych słowach wiatr ustał, jakby na zawołanie ptaki ucichły, jak i reszta dźwięków.
- Przysiądź bliżej.- rzucił nagle. Zmieszany ruszyłem z miejsca, na którym stałem i podszedłem bliżej, aczkolwiek niepewnie do Reveth'a.
- Zaproponuję Ci coś. Zaciekawiłeś mnie, Zee.- skąd zna moje imię? Wiele pytań i myśli kłębiło mi się w głowie, lecz nie mogłem wydusić ani jednego słowa.- Gdy będziesz miał kłopoty, zawyj. Będę wiedział, że to ty i przybędę. Pamiętaj jednak, pojawię się tylko raz. Potem wszystko wróci do normy.- przymknąłem powieki. Sam X zaproponował mi "przyjaźń"? Nie wiem...
Wiatr muskał moją sierść, a ptaki ponownie wznowiły swoje radosne trele. Otworzyłem ponownie oczy.
- Hej, Reveth. Czy ty...- nie dokończyłem. X i jego zapach zniknęły. Tam gdzie stał, leżało czarne pióro. Nie posiadało żadnego zapachu.
- Hallo!? HALLO!? Hej, zgubiłam się w tym labiryncie, hallo!?- jakaś wadera zepsuła cały nastrój. Pewnie zabłądziła w labiryncie, jak reszta stworzeń. Jej zapach był intensywny- jest blisko.
Zeskoczyłem ze skały i z gracją kota wylądowałem miękko na ziemi. Samica zbliżała się.

Naveda? Brak pomysłów :I

10 sierpnia 2015

Wojowniczka Naveda!


Imię: Naveda
Pseudonim: Nave, lecz woli gdy zwracają się do niej pełnym imieniem.
Wiek: 4
Płeć: Wadera
Rasa: Wilk Hipnozy
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Wojownik
Urodziny: Lato
Charakter: Naveda jest spokojna, lecz z temperamentem. Nie da sobą rządzić, pomiatać ani nic w tym rzeczy. Jest wyrozumiała, potrafi rozróżnić kłamstwo od prawy. Uprzejma, lecz gdy trzeba pokarzę swoją złą stronę, nigdy jej za wiele. Nigdy nie obwija w bawełnę, wali prosto z mostu. Chyba lepiej powiedzieć sobie prawdę, niż ukrywać wszystko, prawda? Należy do pracowitych wilków. Każde zaloty basiorów traktuje jak powietrze.
A co do miłości...Kiedyś przyjdzie może, skąd wiemy, że coś takiego jest? Może to tylko tak o, wiele rzeczy jest, bo nam się tak zdaję, lecz nigdy nie próbujemy tego okazać. Wadera ta jest bardzo wrażliwa na krzywdę wilczą.
Znaki szczególne: Znamię pod lewą łapą w kształcie gwiazdy i jeszcze jedno znamię w kształcie księżyca koło oka z prawej strony. Naveda również jest świetną iluzjonistką. Uwielbia magie,iluzje i tym podobne.
Moc
  • Boski głos. Naveda wydaje piski, którymi hipnozuje wroga, potrafi pięknie śpiewać
Zauroczenie: Na razie nie ma takiego który zdobędzie jej serce...może kiedyś? Kto wie...
Partner: Szuka, ale czy znajdzie...?
Rodzina: -
Sterujący: kinia 800

Alfa Ukrytych Zee!



Zee 
(Zi)

Pseudonim: Wonder. Inne przezwiska, skróty, uważa za obelgę.
Wiek: 5 lat
Płeć: Basior
Rasa: Wilk Wiatru
RangaALFA
Stanowisko: Przywódca Wojowników
Urodziny: Wiosna
Towarzysz: Firoco
Charakter: Zee to basior tajemniczy, pociągający. Nie cierpi, kiedy ktoś zwraca mu uwagę. Nie da na siebie naskoczyć. Można o nim powiedzieć, że to samiec opanowany. Tłumi jednak w sobie emocje i łatwo go zdenerwować. Jest ironiczny i nie szczędzi sarkazmu. Nie umie się przed tym powstrzymywać, ale nie jest złośliwy. Mimo tego, Zee posiada tą łagodniejszą stronę. Czasami potrafi być miłym i nie wnerwia nikogo. Wtedy lubi przytulać kogo popadnie, jest łagodny i nie kłamie zbyt wiele. Zee wali prosto z mostu, mówi to co myśli. Uwielbia być w centrum uwagi a także żartować i śmiać się. Przyjazny stosunek na co dzień zachowuje tylko dla członków watahy. Ale... Także dla innych robi się coraz milszy... Jest inteligentny oraz spostrzegawczy. Chętnie pomoże i da pożyteczną radę. Nie zdradza o sobie dużo. Woli milczeć i przyglądać się sytuacji. Zee to optymista,a także mistrz sarkazmu i ciętej riposty. Trudno zdobyć u niego zaufanie, w ogóle trudno jest się do niego zbliżyć. Wadery traktuje delikatnie. Jak on to powiada "Są niczym płatki róży, nie można ich uszkodzić, bo pokażą kolce". Dla swojej wybranki jest miły, opiekuńczy i troskliwy. Kiedy już któraś zdobędzie jego serce, jest oddany jej po grobową deskę.
Nienawidzi wilków podlizujących mu się oraz sprzedających. Ma wielką urazę do Wilków Ognia, sam nie wiem czemu... Po prostu ich nie lubi, no. Chłop ma wygadanie i nie można go w jakikolwiek sposób przegadać. Często nie pokazuje swoich uczuć, a najbardziej smutku, przygnębienia czy też zainteresowania sytuacją. Ceni sobie lojalność oraz przestrzeń osobistą. Sam również jest wierny jak pies. Można na nim polegać. Jest odważny. Nie można nazwać go łatwowiernym oraz lekkomyślnym. Każdego traktuje tak samo. Patrzy na wszystkich z góry i surowo ich ocenia. Lubi powalczyć dla zabawy, a także w konieczności. Uważa to za rozrywkę. Nie mówi zbyt wiele. Jeżeli chcesz wiedzieć więcej, to poznaj go, choć to trudne...
Znaki szczególne: Zee posiada białe futro z odcieniami fioletu. Posiada bezpalcówki i fioletowy szal. A te oczy... Czarne, tajemnicze. Kiedy długo się w nie patrzy, można popaść w trans. Boi się ognia, ot jego tajemnica znienawidzenia tejże rasy.
Moce:
  • Another. Usypia przeciwnika, wnika w jego sny i zmienia je w koszmary.
  • Zmiana. Zmienia się w Ducha Wiatru. Jest wtedy białą mgłą w kształcie wilka.
  • Wytrzymałość. Nie czuje bólu, nie męczy się podczas biegu.
  • Kontrola wiatru. Kontroluje swój żywioł.
Zauroczenie: Może...
Partner: Brak, szuka, lecz kto pokocha takiego... Kogoś?
Rodzina: Od dawna wącha kwiatki od spodu...
Inne zdjęcia:-
Sterujący: Rad.

9 sierpnia 2015

Otwarcie!

I nadszedł ten dzień, że wody się rozstąpiły, a z daleka było słychać ryki smoków.
To Zee oficjalnie otworzył Watahę Ukrytych- razem z nim wilki mogą być bezpieczne.

Bez dalszego gadania oficjalnie otwieram

WATAHĘ UKRYTYCH

Zapraszam do dołączenia, wciel się w wilka i zasmakuj wolności!

~Zee

7 sierpnia 2015

Próbny

"Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum."